Portret króla Prus Fryderyka Wilhelma IV

Niedawno, do zbiorów Muzeum im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie powrócił po konserwacji kolejny obiekt. Oddany do konserwacji w ramach prac dyplomowych anonimowy portret datowany na połowę XIX w. pochodzący z kolekcji pałacu w Drogoszach okazał się zaginionym po 1945 r. portretem króla Prus Fryderyka Wilhelma IV. Dopiero prace konserwatorskie prowadzone przez konserwującą zabytek panią Joannę Pieczykolan przywróciły dawny blask tego niezwykle cennego dzieła sztuki dworskiej XIX w. We wcześniejszej, niepublikowanej pracy magisterskiej, Andrzej Klim ustalił, iż autorem portretu króla, który wówczas jeszcze uważano za zaginiony, był nadworny malarz działający w Berlinie Wilhelm Wach (1787-1845). Wach, po wieloletnich studiach i podróżach artystycznych osiadł w 1819 r. w Berlinie. Tam w 1827 r. mianowany został nadwornym malarzem króla Fryderyka Wilhelma III, aby później, od 1840 r. służyć także jego następcy, którego portret trafił do kolekcji drogoskiej. W tejże kolekcji znajdował się także inny obraz Wilhelma Wacha, zaginiony jednak po 1945 r. Zachowany i odrestaurowany portret Fryderyka Wilhelma IV jest jedynym znanym portretem tego władcy, który wyszedł spod pędzla Wacha. W zbiorach muzeów europejskich przechowywanych jest kilka oficjalnych portretów tego władcy, wszystkie jednak autorstwa innych działających wówczas w Berlinie artystów. Obraz będący chlubą kolekcji portretów kętrzyńskiego Muzeum rzuca także ciekawe światło na kontakty Fryderyka Wilhelma IV z właścicielami dóbr w Drogoszach.

Fryderyk Wilhelm IV jeszcze jako książę odwiedził miasto 7 czerwca 1838 r. Z tej okazji na ówczesnym placu ćwiczeń, między drogą do Giżycka i jeziorkiem (tereny zajmowane obecnie przez Stado Ogierów) stacjonujący w mieście batalion jegrów przygotował uroczystą paradę, na której zgromadziło się liczne grono mieszkańców z przedstawicielami władz powiatu i miasta oraz właścicieli okolicznych majątków. Wprost z Rastemborka książę udał się z wizytą do Drogosz. Kolejna wizyta Fryderyka Wilhelma IV w Rastemborku, tym razem już jako króla, pod koniec lipca 1851 r. była przygotowana jeszcze bardziej uroczyście. Króla witały przed zamkiem władze miasta i powiatu – burmistrz Skorodzki z członkiem rady profesorem gimnazjum Brillowskim oraz starosta powiatu von der Trenck, w obecności licznie zgromadzonych mieszkańców miasta i okolic. Na przygotowanie bram tryumfalnych miasto wydało 20 talarów. Król podróżował wówczas z Królewca, gdzie uczestniczył w odsłonięciu pomnika swojego ojca Fryderyka Wilhelma III. Stamtąd, przez Olsztyn, Jeziorany, Łankiejmy w dniu 31 lipca dotarł do Rastemborka. Z miasta wyjechał tego samego dnia kierując się przez Czerniki, Gierłoż, Parcz i Dobę do Giżycka. Dla uczczenia przejazdu króla, już 15 października tego roku odsłonięto w Czernikach kamień upamiętniający ten fakt, ufundowany przez mieszkańców okolicznych wsi.

W pamięci jednego z mieszkańców Rastemborka, który jako dziecko uczestniczył w powitaniu króla przed zamkiem, przyjazd Fryderyka Wilhelma IV do miasta kojarzył się z jego wizytą w Drogoszach, u swojej serdecznej przyjaciółki, Angeliki zu Dohna. Wilhelmina Angelika ostatnia z Dönhoffów linii drogoskiej, zamężna zu Dohna-Lauck otrzymała w 1830 r. Drogosze i Wilkowo w wyniku podziału majętności Dönhoffów po śmierci ostatniego z męskiej linii rodu, jej brata – młodego Stanisława Otto (zabitego w pojedynku w 1816 r.). Angelika umierając przekazała swoje dobra siostrzenicy Mariannie von Romberg, zamężnej zu Stolberg-Wernigerode. Być może to właśnie w 1851 r. Fryderyk Wilhelm IV osobiście przywiózł swojej przyjaciółce swój portret namalowany przez nadwornego malarza. Nie można wszakże wykluczyć, iż portret trafił do Drogosz w czasie innej wizyty monarchy w pałacu – w 1842 r. lub w 1856 r. Portret oprawiony był w ramę, której projekt przygotował F. Schinkel. Do 1945 r. wisiał w sieni pałacu w Drogoszach. W 1945 r., bez ramy, przedziurawiony bagnetem przez sowieckiego żołnierza, zdjęty z krosien i zrolowany, trafił do zbiorów Muzeum Krajoznawczego w Rastemborku. Zasługą Zofii Licharewej i kolejnych dyrektorów placówki było to, iż mimo zniszczenia, obiekt ten przechowywany był pieczołowicie w oczekiwaniu na możliwość konserwacji. Kilka lat temu, dzięki zaangażowaniu i niezwykłej uprzejmości Pani prof. Bogumiły Rouby, autorki konserwacji chorągwi nagrobnej Botho zu Eulenburga, zabytek trafił do Zakładu Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej UMK w Toruniu. Także i tam, również bezpłatnie w ramach prac dyplomowych, wykonana została na podstawie zdjęcia z 1938 r. rekonstrukcja złoconej ramy do portretu. W ten sposób kolejny cenny obiekt dokumentujący związki naszego regionu z dziedzictwem europejskim trafił na sale wystawowe kętrzyńskiego Muzeum. Można go podziwiać na reprezentacyjnej sali Muzeum na wystawie Sztuki Dawnej.